10 ||| ZAWSZE BĘDZIESZ SAM

Zimny marzec roku, tego roku, w którym znów nie beatyfikują papieża Polaka. Bo po cóż mieliby beatyfikować? Miał to gdzieś. Czwarta rano, martwa godzina. Opustoszałe, samotne przystanki. Wiatr przewiewał ich nagie szkielety. Słup z ogłoszeniami. Wydarzenia sportowe i kulturalne, na które nigdy nie pójdzie, bo brakuje mu chęci, a potem będzie narzekać, że nic się … Czytaj dalej 10 ||| ZAWSZE BĘDZIESZ SAM

09 ||| MĄKA, CUKIER, SÓL

Całe ciało miał złożone ze strupów. Z trupów pamięci po niej. Z pajęczyny wszystkich dotknięć, zetknięć, pocałunków. Mapa czułości, którą trzeba zapomnieć, żeby nie bolało tak jak teraz. Wydychał ostatnie opary miłości, coraz mniej czuł, coraz bardziej był. Pęczniał dzień i rozrastał się jak mróz na szybach. Śnieg na karoseriach zmarzniętych samochodów i skundlonej sierści … Czytaj dalej 09 ||| MĄKA, CUKIER, SÓL

08 ||| KOLEJNE MIEJSCE ZAMIESZKANIA

Kolejne miejsce zamieszkania, próba zawieszenia się w przestrzeni, uwicia nowej sieci. Przemeblowanie pokoju i serca wyszło całkiem zgrabnie, choć boleśnie. Coraz radykalniej podchodził do współistnienia przedmiotów. Leczył się ze wściekłego sentymentalizmu do drobiazgów, biletów, ulotek, rękopisów pierwszych nieudanych prób literackich. Im mniej posiadasz, tym bardziej jesteś wolny. Nagie, błyszczące brzuchy samolotów to najbardziej znaczący element … Czytaj dalej 08 ||| KOLEJNE MIEJSCE ZAMIESZKANIA

07 ||| BRACKA

Letnia mżawka. Szedł ulicą Grodzką. Zbyt wielu ludzi miesza się do nieswoich kłamstw. Bruk błyszczy. Ślizgaj się, ślizgaj. Plac Wszystkich Świętych. W kiosku nie sprzedali mu papierosów, bo nie miał wyliczonych 11 złotych 70 groszy. Bracka. Ciągle pada deszcz na tej przeklętej ulicy, i to jest prawda. Bracka musi sprostać oczekiwaniom turystów jako stała atrakcja. … Czytaj dalej 07 ||| BRACKA

06 ||| CZERWIEC 2012

Kolejny miesiąc stawania się człowiekiem. Czas przewartościowania dobrze znanych pojęć. Wszystko, co istotne, rozgrywa się na początku lata, w rozjazdach. Zapachy są wszędzie, w kołnierzykach bluzek, kieszeniach spodni, gumkach do włosów, na rączce parasola, którą przez chwilę niósł ktoś inny. Codziennie starał się wytrącać z siebie coś z chama, którego już nie chciał, który się … Czytaj dalej 06 ||| CZERWIEC 2012

05 ||| JESTEŚMY DZIEĆMI, SZUKAMY PAJĘCZYN

Powolne zamieranie. Nie dbał o priorytety, nie zauważał detali. Pies przestał się łasić i z nim rozmawiać. Przyjaciele, którzy przychodzili z obowiązku, i wychodzili jeszcze zanim zdążył się oswoić. Potrzebował upodlenia, zmiany karty. Wydaje się, że z kimś jesteś, a tak naprawdę zawsze będziesz sam. To brzmi jak hymn na cześć samotnych, ale nie chciał, … Czytaj dalej 05 ||| JESTEŚMY DZIEĆMI, SZUKAMY PAJĘCZYN

04 ||| ROZSTAWANIE

Siła, która niemożliwie wgniata w łóżko, nie pozwala wstać. Kolejny zły dzień, który będzie trzeba przeżyć, jakoś się przeszyć. Uruchomić reakcje obronne. Powolne odrywanie się od kołdry, strzępkami, jak zaschnięty na ranie bandaż. Krążenie między łazienką a kuchnią, z ciężką nocą zwisającą na ramionach. Od drzwi do drzwi, wszędzie pusto. I nagie, nieśmiałe światło, które … Czytaj dalej 04 ||| ROZSTAWANIE

03 ||| ZMIANA ROZKŁADU JAZDY

Trzymała ich tutaj jedynie możliwość wieczornego wypicia piwa. Byli nie z tego świata, nie z tego dramatu. Ktoś z nich znowu zakpił. Nocami uprawiali masową produkcję listów motywacyjnych i CV, jakby to były wiersze. Kłamali jak w życiu – skrupulatnie i pewnie, choć nie mieli celu. Ciągle stali na peronie, ale żaden pociąg nie nadjeżdżał. … Czytaj dalej 03 ||| ZMIANA ROZKŁADU JAZDY

02 ||| PUSTKI, PRZEPAŚCI

Wszystko było na niby, pomiędzy. Księżyc świecił w tamtą noc tylko po to, by oświetlać splecione nagie ciała. Jeszcze nie wiedział, że zostanie sam. Ogryzał czas jak kostkę, do ostatniego ścięgna, do szpiku świtu. Miętosił przestrzeń, która rozciągała się za oknem jak krówka w ustach. W powietrzu czuć było delikatny zapach mentoli. Była 3:52 rano, … Czytaj dalej 02 ||| PUSTKI, PRZEPAŚCI

01 ||| MIĘDZYZMIANA

Mgła wyrosła nad miastem gęsta i niebezpieczna jak bielmo na oku. Nie mógł spać, światło latarni rozrastało się jak zorza. Było w każdym atomie, w przedmiotach, które żyły wyjątkowo głośno. W ich żyłach płynął prąd zmienny. Nocą wyraźnie słyszał przyspieszone, sztuczne oddychanie szaf, kanap, podłóg i ścian. Sen rzucał o ścianę, okładał pięściami. Nad ranem … Czytaj dalej 01 ||| MIĘDZYZMIANA