NOCE I DNIE ŚWIRA
Na pewno oglądaliście Dzień Świra, w którym Adaś Miauczyński (tak, genialny Marek Kondrat) rozlicza się z życiem.
Jakby ktoś zapomniał, pokrótce przypominam najistotniejszy wątek: Adaś na studiach polonistycznych myślał, że złapał Boga za nogi. Myślał, że po studiach czeka go nie praca, ale misja. Oczywiście okazało się, że rzeczywistość jest smutna, że nauczanie języka polskiego zawęża się do tych jednych jedynych ocząt z całej klasy, które patrzą, i zdaje się, słuchają. Potem marna, ledwie wystarczająca na przeżycie pensja, życie w depresji, bólu, samotności.
JAK ZOSTAĆ POETĄ
Podobnie jest z poezją. Kiedy się nią w wieku młodzieńczym człowiek zarazi, to nie ma zmiłuj, chce jej jeszcze więcej czytać, a też często (o zgrozo!) pisać. I to po kilka, kilkanaście wybitnych dzieł dziennie.
I taki człowiek myśli, jakby był wybrany, jakby był oblubieńcem, mądrzejszym od wszystkich, więcej widzącym. Jakby cierpiał bardziej od innych, więcej przeżywał. Wydaje się, że nikt go nie rozumie, że sam nie rozumie własnej wybitności i nieomylności. Wydaje się, że nikt nie współczuje, a przecież do napisania jednego wersu potrzeba setek litrów potu i krwi.
Taki człowiek po chwili wchodzi w elitarne środowisko, w którym nie ma taryfy ulgowej – jak w każdej branży jest hierarchia, ileś schodów do pokonania, ileś levelów do przejścia. Człowiek zaczyna siebie nazywać “poetą”, bo ktoś w jego kierunku urodził ze dwa razy takie słowo przy okazji konkursu w jakimś Pcimiu albo innym Pacanowie.
ADULT BUT NOT MATURE
Ego cały czas się umacnia, pewność siebie jest odwrotnie proporcjonalna do faktycznej wartości i umiejętności. Kiedy człowiek dojrzewa we wszechogarniającym poczuciu własnej zajebistości, zderzenie z rzeczywistością bywa trudne.
Ale wróćmy do czasu, kiedy człowiek ma lat naście, kiedy jest chłonną i naiwną gliną. Kiedy patrzy z daleka na pozerów-poetów i sam chce być jednym z nich. Kiedy się do nich zbliży choćby na milimetr, zostaje wchłonięty i najczęściej sam zostaje pozerem.
Dużo, dużo wody w Wiśle musi upłynąć, zanim człowiek wyjdzie z tego stanu, zanim zacznie zauważać, że tam, gdzie szukał prawdy i objawienia jest tylko fałsz i maskarada. Wtedy zaczyna sobie, pozerom oraz urbi et orbi współczuć.
POEZJA TO JEST SEKTA
Dla gówniarza poezja to jest sekta, pisanie w amoku, próbowanie używek. To jest doprowadzanie się do skrajnych sytuacji, żeby więcej lub inaczej poczuć. Czasem to lawirowanie na granicy, nieprzespane noce, rozczarowania i zdrady.
Kiedy wracam teraz do tego, co sama pisałam kilka lat temu, mogę się tylko uśmiechnąć. Jak ognia unikałam patosu, i wpadałam w patos. Unikałam śmieszności, a byłam śmieszna. Chciałam pisać prosto, a strasznie metaforyzowałam.
Nawet, jeśli miałam tzw. „flow” i do dzisiaj wyczuwam, że zdarzały mi się rozwiązania / wersy naprawdę dobre, to i tak wydaje mi się, że całokształt był dość wypaczony, zakłamany.
Jak dobrze, że zdałam sobie sprawę z własnej ułomności, z nieidealności, ze zwyczajności.
POEZJA JEST DLA BRZYDKICH I SMUTNYCH LUDZI
Poezja, taka w której się umiera, wylewa siódme poty, która jest z ran kłutych i szarpanych, z gorączki i szaleństwa, poezja pisana w cudzysłowie, jest dla brzydkich, smutnych ludzi. Taka poezja jest szukaniem usprawiedliwienia dla własnej nieporadności, lenistwa i nieakceptowania rzeczywistości. Taka poezja jest dla zgorzkniałych samolubów, którzy nie lubią, nie szanują ludzi.
Wiem, bo sama jeszcze niedawno byłam brzydka i smutna, razem z wszystkimi dalszymi epitetami.
DOJRZAŁE WIERSZE
Dojrzałe wiersze są procesem złożonym, organicznym, ale są też przede wszystkim pracą. Wiersze bardziej są ze skreśleń, niż z pisania. Wiersze mogą, ale nie muszą być przeżyte – mogą też być wyobrażone. Bardziej są z myślenia, z dystansu, z obserwacji, co nie znaczy, że mniej w nich płynie krwi.
A i tak prawdziwe życie jest gdzie indziej.
Tak myślę dzisiaj.
Dziękuję serdecznie i polecam się! ;-)
PolubieniePolubienie
Kolejny naprawdę dobry tekst. Tak to już jest z tą poezją, że wciąga, chociaż się tego nie chce. Blog obserwuję i obserwować zamierzam. Bardzo fajnie się to wszystko czyta. Pozdrawiam!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dzięki za poświęcenie chwili na czytanie i napisanie tego, co myślisz. ;-) Widzisz, ja myślę, że świat jest pełny nie artystów, ale ludzi o „artystycznej duszy”. Wszystko zależy od przyjętej definicji. Artysta w moim mniemaniu tworzy przede wszystkim nie dla siebie – stoi za nim plan, koncepcja, zamysł, szeroki horyzont, a nie chwilowa potrzeba wyrzucenia tego czy owego. Najlepsi artyści nie tworzą o sobie, tylko o człowieku i jego kondycji. Wykorzystują emocje, aby je przetwarzać, jednak uczucia nie są celem samym w sobie. Zresztą, jeśli przyjmiemy Twoją definicję, że artystą jest każdy, to jest nim nikt. ;-) Pisanie dla uleczenia siebie – jest super – ale czy od razu trzeba je nazywać sztuką? Pozdrowienia! ;-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja piszę, by móc lepiej żyć. Czasem coś we mnie zalega tak głęboko, że gdy zamienię ten kocioł myśli w słowa, od razu lżej oddycham. Nie uważam się za poetę, lecz za artystę. Uważam każdego za artystę. Dla mnie jest to sposób na zdjęcie z siebie ciężaru przeszłości, nie zaś na pogłębianie się w żalu i rozpaczy. Nie lubię masochizmu w wierszach. Nie lubię wierszy przepełnionych aurą samobójstwa, śmierci i tego gnębienia siebie samego na własne życzenie. Wierzę, że słowa pozwalają uwolnić część nas, z której my, dopóki czegoś nie napiszemy, nie zdajemy sobie nawet sprawy :)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
@ Sigil of Scream Jasne, że każdy inaczej może wszystko po swojemu nazywać. Albo może przestać nazywać. ;-) Daleko mi dzisiaj od górnolotnych słów, romantycznego myślenia o pisaniu – mimo, że zdarza mi się czuć magię. Ale jak zjem dobre ciasto, albo patrzę na zachód słońca, też mi się to zdarza. ;-) Dzięki za podzielenie się swoimi odczuciami!
PolubieniePolubienie
@ nowicza No, czemu „nie”? ;-)
PolubieniePolubienie
Nie wiem… Poezja dla mnie nadal jest duchowym doświadczeniem i do niego dążę. Mimo 28 lat szlifowania warsztatu… Owszem, technika i praca są istotne. Wymagają skupienia i czasu. Owszem, młodzieńcze pisarstwo jest niedojrzałe. Efemeryda, która nosi w sobie możliwość przemiany… I zgadzam się tu z Alvarezem, że zwykle trzeba otrzeć się o śmierć, by stracić złudzenia…
Niemniej dla mnie pisanie nadal pozostaje misterium. Które nic nie straciło ze swej świętości. Poezja wciąż, nieodmiennie jest dla mnie językiem objawienia, transu, rytuału. Więc to dochodzimy do różnych całkiem wniosków – choć zapewne są one kwestią życiowych wyborów i ścieżki… Tego, czymj dla nas osobiście jest poezja.
I tak na marginesie jeszcze – pomyślałem jeszcze sobie, iż jest wielka różnica między tymi, co nazywają się „poetami” i egzystują w jakiejś „poetyckiej” hierarchii, a tymi, co poetami są. Po prostu. Czasami mam wrażenie, że sztuka stanowi pewnego rodzaju opium dla tych, co starają się być artystami. Inaczej jest, gdy jest twoją krwią. Nie możesz uciec od niej. Pozostaje ci ją przeżyć…
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Taaak, a żeby się z tego poczucia zajebistości wyleczyć, wystarczy jedna szklanka wody, a później lata terapii, by poczuć chociażby chęć istnienia. Maszyna ruszyła, po szynach, ospale. Fajne te niepokoje. Tylko czemu „nie” w kibelku?
PolubieniePolubione przez 1 osoba