Ostre krawędzie wspomnień, których lepiej nie dotykać. Debiut „Szwy” Sławomira Hornika

Ze Sławkiem znamy się prywatnie parę lat (what’s up, dude?). Myślałam, że dzięki temu łatwiej przebrnę przez “Szwy”, ale to nieprawda. Tom pełny jest erudycyjnych zakrętów i metaforycznych pułapek. A ja się otwarcie przyznam, że już dawno nie zaglądałam do poezji.

“Szwy” to nauka przemijania

Jako autor, Sławek jest bardzo konsekwentny. Odkąd podsyłał mi co jakiś czas nowe wiersze, to ciągle była ta sama opowieść. W pojedynczych tekstach zaklęty był jedynie inny fragment tej samej historii o akceptacji:

  • dzieciństwa i dojrzałości,
  • życia i śmierci,
  • miłości i samotności.

To godzenie się ze światem, który nie jest czarno-biały, a zawiera wiele odcieni szarości (czasem nawet aż 50) to nauka przemijania. To wstawienie szwów po wewnętrznych rozdarciach.

O CZYM NAPRAWDĘ PISZE POETA? TROCHĘ O ZAIMKU “JAK?”

Wiersze opisują zazwyczaj to, co trudno uchwytne, nienazwane, abstrakcyjne. Jak lepiej zapytać o sposób lub stan, jak nie za pośrednictwem zaimka “jak”?

JAK DZIECKO/ZWIERZĘ

To, co konkretne i proste, Sławomir Hornik przypisuje zwierzętom. To, co abstrakcyjne i zbyt skomplikowane, przypisuje człowiekowi. Przeciwnie do Wisławy Szymborskiej, która umiłowała sobie koty, Sławek (odpuśćmy sobie zabawę z podmiotem lirycznym) lubi psy. Otwierający wiersz jest taki:

 
Pies, który rozumie:
kiedy nie ma ciała,
pozostaje zapach.

 
Szybko powraca motyw psa-mędrca: „Nawet pies zrozumie: ktoś był, czegoś nie ma (…)”. Kto? Czego? Kto nie rozumie?

 
Kolejny wiersz mógłby być erotykiem, ale jest tak delikatny, wyważony, że nie mam pewności. Jednocześnie w wierszu czuć „zwierzęcość”. Zamiast emocji – instynkt. Bez zbędnej kokieterii.

 
Sen. Ciemny. Ciepły. Jak krew.
Czworo płuc równo pracujących
nad arytmetyką oddechu.
I kolejna para: w drodze.

 
Gdyby zedrzeć całą otoczkę czułości, to dziecko w dniu urodzin jest zwyczajnie małym zwierzęciem. Walczy. Nie rozumie. Jest bezbronne. Znowu – ma tylko instynkt. Czuje zapachy i drgania. Są sytuacje skrajnego strachu, kiedy ten stan wraca. Są sytuacje bezinteresownej miłości, kiedy ten stan wraca.

 

Atropinowe serce, kurczy się, 
rozszerza. Jesteśmy jak dzieci
bojące się pierwszego dnia, 
pierwszych zmian.

 
Zwierzę u Sławka pojawia się też w innej wersji. Jeśli powiem Ci, że przytrzasnęłam sobie drzwiami palec, wiesz co czuję. Jak pokazać ból psychiczny? Jakie znajdziesz zwierzę, którego się nie boisz, ale jest wstrętne? Które jest nieprzyjemne?

 
Gorączkowe szperanie w pamięci. 
Jakbyś wypuścił myszy (…)

JAK ŚMIERĆ

Mgła. Zazwyczaj zaciemnia obraz, wprowadza aurę tajemnicy. Tworzy amalgamat. W “Szwach” mgła może być ostra i ostateczna. Można „zawiesić siekierę”. Można się pokaleczyć.

 
Mgła, niczym kra, odrywa się od parapetu, 
dryfując swobodnie, jak śmierć nieznająca
początku i końca.
(…)

 
Podobne są wspomnienia, które potrafią być niezgrabne i bolesne jak rany szarpane. Tępy nóż. Łom. Dłuto.

 
(…) Ostre krawędzie wspomnień,
których lepiej nie dotykać. (…)

 
W innym wierszu razem ze Sławkiem możemy sobie zadać retoryczne pytanie: czy śmierć zrozumiemy bardziej, jeśli poznamy jej imię? Jego imię? Imię? Nikt nie woła.

 
Død. Kuolema. Halál. מוות.
Dauða. Ölüm. Cмерть. Wystarczy,

 
sprawdziłem: w trzech tysiącach 
języków posiadasz takie samo imię.

 
Czy śmierć opanujemy, kiedy będziemy ją zaklinać? Skąd przychodzi?

 
Sen przychodzi od wewnątrz. Zaklęcia: tak chmury
jak mech, są tylko zmarszczkami po bogu. Śmierć
jest czarami nad zaschniętą krwią.

JAK MIŁOŚĆ

Podobna próba zaklinania występuje też przy okazji składania nie-przysięgi:

 
Kiedy przyjdzie po nie, po nich,
po mnie: nie złorzeczyć, nie miłować,
nie nienawidzić: kiedy przyjdzie: nie.

 
Czasem też trudno znaleźć odpowiednie slowa na nie-miłość, podobnie jak trudno nazwać śmierć. Czy lepiej nie wypowiadać ich imion, nie drażnić?

 
Sześć liter, tajemne znaki diakrytyczne,
skądinąd dotyk, skądinąd obraz. Wiele znaczeń,
pomiędzy które wkrada się: ja. Dokładnie
tyle chciałbym o tobie wiedzieć.

 
Kiedy ciężko znaleźć odpowiednie słowa, zdania, trzeba wróżyć „(…) z rzeczy widzialnych i niewidzialnych: tak bardzo powiedzieć, to na czym nam zależy„.

O CZYM JESZCZE PRZECZYTASZ W “SZWACH” SŁAWOMIRA HORNIKA?

Przeprowadziłam Cię przez te porównania, które stworzyły w mojej głowie najpełniejsze obrazy. Ale wątków jest więcej, wystarczy poszukać. Trochę o Bogu i religiach, szukaniu tożsamości. Są zabawy słowem i rytmem. Są mrugnięcia oka do erudytów. Dzięki, Sławku.

 
A Ty co widzisz we fragmentach „Szwów”?

Reklama

2 myśli na temat “Ostre krawędzie wspomnień, których lepiej nie dotykać. Debiut „Szwy” Sławomira Hornika

  1. Ciekawa i pełna emocji recenzja tomiku. Chętnie po niego sięgnę, lubię poezję i słowne gry o potyczki słowa dla zaistnienia, trwania i codziennej egzystencji.
    Pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

Co myślisz?

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s