Miałam osiem lat, kiedy pierwszy raz dostałam aparat fotograficzny. Był to niewielki canon na klisze. Kiedy wyjeżdżałam z nim gdzieś, na przykład na wyjazd kolonijny nad morze, potrafiłam zużyć nawet cztery, pięć filmów.
Czasem zdarzało się tak, że nie było mnie na żadnym zdjęciu, co wywoływało ogromną złość rodziców. Płacili za setki nikomu niepotrzebnych fotografii, z najczęściej obcymi twarzami.
Ale mnie zawsze bardziej interesowali inni ludzie i to, co widziałam, to, co obserwowałam. Dzięki temu, kiedy przeglądam zdjęcia sprzed tylu lat, znowu mogę poczuć atmosferę miasta, przypominają mi się historie, które wydawało mi się, że już zapomniałam.
Fotografie są bodźcem, są nośnikiem, dzięki któremu po raz kolejny możemy czuć coś, co już nigdy nie wróci. Lubimy je robić, lubimy się nimi dzielić. W końcu tym jesteśmy, co pamiętamy.
Jedna myśl na temat “Polskie wakacje. Międzyzdroje (Polish Holiday. Miedzyzdroje, 2008)”