Dębniki, do zobaczenia. Already miss me in you.
Dębniki
Dębniki, do zobaczenia. Already miss me in you.
Dębniki, do zobaczenia. Already miss me in you.
kolejny wiersz o tym samym.
chodź ze mną, wejdź w dźwięk, rozbierz rytm, wybierz czerń. wybierz głód. wybierz dreszcz. deszcz. 15.05.2017
Jesteśmy tylko mało istotnymi pasażerami, z przydzielonym numerem siedzenia, numerem paszportu. Gdzieś tam widniejemy w chmurze, w systemach przewoźników, urzędów, banków. Jesteśmy przyporządkowani do państw, miast, ulic, budynków i mieszkań. Jesteśmy przydzieleni do biurek, pensji, numerów telefonów i blach samochodowych. Czasem zazdroszczę tym, którzy potrafią uciąć te wszystkie zależności. Trochę też im współczuję.
pamiętam.
kolejny wiersz o tym samym.
Wiersz o rozpadzie tkanek i pokorze wobec gór.
skóra lepi się jak stolik po rozlanym gin & tonic. mokre usta wycieram w zgięcie w łokciu. w tle szumi klimatyzacja, w głośnikach Lapalux. I didn't want you to leave. wieczór, lekki pot w powietrzu i perfumy. duchy. piasek skrzypi miękko pod butami. wszystkie światła miasta błyszczą w oczach, kiedy tańczysz boso na ulicy. jest … Czytaj dalej I didn’t want you to leave
Może to jest tak, że czasem na naszej drodze pojawiają się nagle osoby tylko po to, żeby można im było opowiedzieć swoją historię do końca. Wyrzucić wszystko z głębin pamięci. Żeby już nic nie trzeba było nikomu mówić i się powtarzać. Jak dopełnienie, klamra, kurtyna. Mimo że nie czujesz, że masz w tych relacjach jakikolwiek interes. Nie potrzebujesz ich i jednocześnie przedziwnie chcesz, żeby krążyły po twojej orbicie. Z całą niepewnością, niesymetrycznością. Osoby, które znasz tak, jak Nowy Jork — bardzo krótko i można powiedzieć, że wcale, ale już szukasz sposobu, jak do nich wrócić.
Plac Świętego Piotra w Watykanie widziałam tysiące razy w telewizji, książkach. Nie robił na mnie wielkiego wrażenia.