Zawsze, kiedy mam zamiar jechać samochodem dłużej niż godzinę, czyli na przykład wtedy, kiedy wybieram się do najbliższego sklepu po podstawowe produkty, to przygotowuję przed wyjściem z domu zestaw płyt do przesłuchania w trakcie jazdy, żeby nie marnować zanadto czasu. To nie dlatego jadę tak długo do sklepu, moi mili, że mieszkam na jakimś wyjątkowym zadupiu albo wyjątkowo nieumiejętnie i pokracznie prowadzę, ale dlatego, że Kraków słynie z pięknej natury korków. Ale dzisiaj nie o komunikacji, a muzyce.
Zespół Fonetyka, płyta „Requiem dla Wojaczka”, wyd. 2011 r.
Ostatnio zabrałam długo oczekiwaną niegdyś płytę Fonetyki w trasę nieco dłuższą, niż do supermarketu. To był sądny dzień dla tego krążka, bo po początkowej fali entuzjazmu w mojej głowie pojawiło się tępe ostrze krytyki. Tępe dlatego, że pozostawiające rany nie cięte, które się łatwiej goją, a szarpane, dotkliwe i niezbyt skłonne do zabliźniania. A więc powiadam, powiadam, drogie dzieci, będzie rzeź!
Co dostrzegłam po powtórnym i wnikliwym przesłuchaniu?
Przede wszystkim szkolny błąd w utworze Bądź mi. Czy ktoś z Was słyszał inne wykonanie, w którym śpiewa dojrzały mężczyzna, a podmiot liryczny jest kobietą?
Oczywiście zaraz odezwą się transseksualiści, homoseksualiści, a tym bardziej Krystyna Pawłowicz na czele z czasoPISmem „Fronda”, poświęconym w dużej mierze homoseksualności (organizacja „Miłość nie wyklucza” donosi, że na portalu fronda.pl użyto ponad 350 tys. słów z przedrostkiem homo-, np. homoolimpijski, homosamolot), że przecież zdrowy mężczyzna też ma prawo do deklamowania tzw. kobiecych wierszy! Ja wiem, ja staram się rozumieć, ale!
Ale jak to idiotycznie brzmi w ustach faceta „Bądź mi (…) od łechtaczki do rzęs”, albo „Bądź mi stanikiem, majtkami, podwiązką / Bądź kołyską dla ciała, niańką co kołysze / Jedz mi brud zza paznokci, pij miesięczną krew”. Niestety, jakoś nie chce się wierzyć, wejść głębiej w piosenkę (przyznam, powyższe sformułowanie pod akapitem o „dewiacjach” seksualnych nie brzmi zbyt dobrze) przez takie posunięcie (och, kolejna nieostrożna dwuznaczność!).
Kolejny utwór, który budzi wątpliwość z podobnego powodu to Krzyż. Z bardzo prostych przyczyn w tym przypadku członkowie (!) zespołu postanowili przerobić wiersz Wojaczka, zamieniając zaimki. W oryginale stoi (!): „Ja jestem pozioma/ Ty jesteś pionowy”, a w piosence Fonetyki: „Ja jestem pionowy/ Ty jesteś pozioma”. Tutaj ten zabieg jest dosyć prosty, w Bądź mi trzeba by było silnie ingerować w treść.
Brakuje konsekwencji zarówno jeśli chodzi o postępowanie z zaimkiem żeńskim w obu utworach, jak i w zamienianiu tychże zaimków w piosence Krzyż. Miesza się panom z zespołu np. Ziemia ze Słońcem i ostatecznie wychodzi na to, że Ziemia jest ogniem, a Słońce wodą, ale to nic, przecież zapewne znakomita większość słuchaczy Fonetyki nie jest tak wyćwiczonym odbiorcą poezji, a w szczególności poezji Wojaczka jak ja (miejsce na emotkę wyrażającą skromność).
O reszcie utworów szkoda mówić. Zmanieryzowane i bez pomysłu, bez adaptacji tekstów do muzyki. Często za długie frazy, które rytmicznie nie współgrają, nie korelują, nie uzupełniają się. I śpiew na jednym poziomie, bez jakiegoś zaskoczenia, haczyka. Ja, jako słuchacz, lubię dostać obuchem w łeb, być zaskoczona. Tutaj, niestety, nie byłam. Muzycznie ta płyta wyszła bardzo poprawnie, ale to wszystko, bo kiedy zaczyna się słuchać również słów, jest tylko gorzej.
Zespół Fonetyka jako Prometeusz naszych czasów!
Bardzo mnie bawi to, co towarzyszy(ło) wydaniu płyty Requiem dla Wojaczka. Muzycy w książeczce dołączonej do płyty napisali o Wojaczku tak: „Trudno uwierzyć, że są tacy, którzy nigdy o poecie nie słyszeli… Szczególnie dla nich jest ta płyta”. W tym momencie na swojej stronie internetowej obwieszczają, że obecnie pracują nad krążkiem z tekstami kolejnego „niedocenionego” poety – Andrzeja Bursy.
No naprawdę, znając zainteresowanie Polaków poezją (dobrze, nie wymagajmy zbyt wiele) polską, to poezja polska, drodzy moi, umarła, zaginęła, sczezła razem z Wisławą Szymborską. A w tym gronie „niedocenionych” poetów Wojaczek czy Bursa na pewno się nie znajdują. Kto ma o nich wiedzieć, wie. Poezja – tak jak każda inna forma wyższej kultury – nie jest dla wszystkich. Dla ludu pozostaje tylko folklor i trzeba się z tym pogodzić.
P.S.
Przy okazji przypomniało mi się, jak niewiele osób z mojego otoczenia potrafiło wymówić poprawie nazwę filmu Darrena Aronofsky’ego Requiem dla snu. Teraz dziatwa nie ucząca się nigdy łaciny znowuż ma problem z Requiem dla Wojaczka. Uczynię ten pobożny gest i powiem, drogie dzieci, „requiem” to to samo co „rekwiem”, zatem czytamy wyraz ten tak: [rekwiem].
_________________________________
P.P. S.
A w następnym odcinku pewnego rodzaju ciąg dalszy: o Fonetyce i Bursie oraz o Wojaczku i Białorusi. Zachęcam do czytania!