Znowu Polacy uderzają pospolitym ruszeniem we wroga, który nazywa się karykatura. Podobnie nie znamy się na ironii, nie mamy dystansu do świata, nie potrafimy patrzeć między wierszami, odbierając wszystko dosłownie. To nie są przymioty człowieka dojrzałego i inteligentnego, a małostkowego, głupawego.
Poranna audycja Wojewódzkiego i Figurskiego jest specyficzna. To nie „granie na śniadanie”, ani „kawa czy herbata”, ani blok informacyjny, gdzie treść powinna być poprawna politycznie, bo celuje w człowieka przeciętnego, o niezbyt wysublimowanym poczuciu humoru. Natomiast program w stacji Eska Rock ma to do siebie, że linia retoryki dwóch śmiałych w gębie dziennikarzy służy do przejaskrawiania, eksponowania na tyle silnie stereotypów, by dobitnie zdać sobie sprawę z ich miałkości, braku podstaw.
Najwięcej krytyków takiej – poniekąd dialektycznej – metody krzyczy jedynie wtedy, kiedy feruje opinię na podstawie odpowiedniego fragmentu, wybranego przez dziennikarzynę szukającego sensacji. Poza tym, zwykle ci, którzy wymachują szabelką, nie słuchają owej audycji, zatem nie mogą znać swoistej maniery, jaką przybrali prowadzący program. Jeżeli się poprawnie odczyta ich intencje, to nie ma w ich wypowiedziach żadnej kontrowersji, a jedynie próba wyśmiania polskiej ksenofobii. Jak trudno dostrzec aluzję do – już słynnej – wypowiedzi Bartka Węglarczyka o Ukrainkach? Mieszanie w to wszystko polityki, MSZ Ukrainy, czy innych organizacji broniących praw Ukrainek, jak i w ogóle kobiet – to już lekka przesada, nadużycie. Oni mają prawo nie znać się na właściwościach polskich programów radiowych.
Nie jestem zagorzałą fanką programu Wojewódzkiego i Figurskiego, natomiast uderza we mnie tępe bojkotowanie czegoś, czego społeczeństwo „nie wie, nie zna się, nie orientuje się, zarobione jest”. Jako człowiek, którego głównym sposobem na ten dogorywający świat jest właśnie ironia, byłam wielokrotnie posądzana, na pewno w mniejszej skali, ale o nietolerancję i chamstwo. A rzeczywistość w krzywym zwierciadle jest – niestety – wynaturzona. Jeżeli ktoś chce się w nim przeglądać, robić makijaż i poprawiać fryzurę, to gratuluję zdrowia.
Wszyscy Polacy uważają się za liberalnych, prawda? Homoseksualizm nie jest dla nich problemem, ale na pytanie o to, czy zaakceptowaliby sytuację, kiedy ich syn byłby gejem, a córka lesbijką, bądź osobą żyjącą w najbliższym sąsiedztwie, już nie są tak optymistyczni.
Prezentowanie dystansu, śmianie z samego siebie, wysnuwanie konotacji żydowskich czy gejowskich potwierdzają pewną „niewinność” Wojewódzkiego i Figurskiego. Przecież nazwanie kogoś innego Żydem czy gejem byłoby w Polsce bardziej obraźliwe, niż wyzywanie od chujów, od kurew.
W większym stopniu powinien godzić w nasze poczucie dobrego smaku radny PiS – Maciej Maciejowski, który stwierdził, że podczas warszawskiego marszu Rosjan honoru polski bronili „kibole”, bo to, niestety, żart nie był. Jeżeli tacy osobnicy piastują najwyższe stanowiska w Polsce, dają obraz totalnego niżu intelektualnego, to nie można się dziwić, że kraj wygląda tak, jak wygląda.
A jaki jest koń, to każdy powinien widzieć sam.