
jest jeszcze węziej, do uduszenia. noc czarna jak nos
czworonoga. stoję przed lustrem całkiem
naga, wolno myję się, obmywam kiszki, destyluję płyny
ustrojowe, odkażam żołądek. długopis tkwi w ustach jak
papieros. wypalam myśli, też próbują się oczyścić,
zapętlone jak warkocze strupów, z trupów. wszystkie
wypowiadane zdania rozprasowuję.
stają się gładkie jak nogi
pływaka.