Koniec maja pomiędzy Andruchowyczem a Hrycakiem. Przyjechałam do Lwowa i pierwszą osobą, którą zobaczyłam na stopniach dworca kolejowego, był Jurij Andruchowycz. Wracałam do kraju z dworca autobusowego. Czekając na odjazd autokaru, sączyłam kwas obok Jarosława Hrycaka. Wiem, to nic nie znaczy.
Wracałam do Krakowa i niedaleko po przejechaniu granicy minęłam miejscowość Gwizdaj. No, jak ci ludzie ze wschodniej Polski mają poprawnie mówić. W ich słowniku nie może występować “gwiżdż”.
W Rzeszowie, nieopodal dworca, jest sklep Społem, a pod nim napis NON STOP. Suchar roku, “społem non stop, ale się nie wyspołem”. I ta myśl w głowie, że Boże, a co, jeśli cała Polska jest jak Gwizdaj i Społem NON STOP?!
Jeszcze zanim powrócę do swojego malutkiego świata, swojego krzesła, biurka i monitora – mam przed sobą trzy godziny pustej drogi i całą noc, które właśnie po to są, żeby móc coś znowu pojąć. Albo jeszcze bardziej zagmatwać.
Życie to tylko zlepki naszych i cudzych historii. To jest moja. Mam wrażenie, że ciągle ta sama.
Tym bardziej mi w takim razie miło. Pozdrawiam! ;-)
PolubieniePolubienie
Poniewaz nie lubie prawic komplementow
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dlaczego niechętnie?
PolubieniePolubienie
Niechetnie, ale musze przyznac, ze ciekawy wpis.
PolubieniePolubione przez 1 osoba