Muzyka, która nie gaśnie. Pohoda Festival 2016

IMG_3484

Dni od 7 do 10 czerwca zapamiętam jako niekończącą się błogość. Pohoda pod znakiem przygody i muzyki, która nie gaśnie. Szczęście, beztroska i spieczone ramiona. Wycieczki w poszukiwaniu cienia, wymiany płynów. Minimum egzystencji, długie objęcia ze sztuką.

IMG_3424
Pałac wśród namiotów.

Brakuje mi słów, bo jeszcze nie mieszczę się we wszystkim, co przeżyte. Myślami nadal jestem na lotnisku w Trenczynie, na trawie, gdzie stopy mam zmęczone i głowę zanurzoną w chmurach.

Trudno opisać wszystkie koncerty, na które długo czekałam. Wymodlona PJ Harvey, James Blake o zachodzie słońca. Do kości Sigur Ros, najlepsza impreza z Parovem Stelarem. Przedziwna Roisin Murphy, The Prodigy jak utrata świadomości. Szaleństwo Gogol Bordello i subtelna Polica…

IMG_3452
PJ Harvey
IMG_3437
Gogol Bordello

Wszystko zaczęło się niepozornie od przekroczenia granicy: państwa, nieśmiałości, strefy własnego komfortu. Radości nie udało się pokonać, ani nawet zmęczyć. Jej nie było końca.

Na stronie festiwalu już trwa wielkie odliczanie do przyszłorocznej edycji. Jeszcze 359 dni, 15 godzin, 41 minut i 30 sekund.

Co myślisz?