Alice Munro – krótka impresja o mistrzyni krótkiej formy

Tekst z ostatniej, 49. „sZAFy”.

____________________________________________

Z literacką Nagrodą Nobla jest tak, że na ogłoszenie wyników czekają wszyscy. Dosłownie wszyscy, nawet Ci, którzy się twórczością literacką w ogóle nie interesują. Zauważyłam, że podobnie bywa zresztą z innymi wyróżnieniami w tej dziedzinie – rządzi jeden schemat. Okazjonalny intelektualista wybiera się pod wpływem nagłego impulsu do empiku i nie mając pojęcia co wybrać, sięga po pewniki z nalepką „Nobel 2013”, ewentualnie „Nike 2013”, jeśli nie pomyli tej nagrody ze znaną marką odzieżową.
Darowałam sobie walkę z tłumem o którąś z pozycji Munro w tradycyjnej księgarni i połączyłam się z Internetem. Za chwilę miałam już e-booka na czytniku, do tego za połowę niższą cenę, bez brania udziału w pospolitym ruszeniu. Przyjemność z czytania podobna, a ograniczenie stresu do minimum.
Od razu po kupieniu książki zapakowałam się do tramwaju i zaczęłam czytać „Drogie życie”, czyli ostatni tom opowiadań wydany przez kanadyjską autorkę. Być może ostatni również w ogóle, gdyż Munro stwierdziła, że już nic więcej nie napisze. A jak to bywa z takimi ostatecznymi deklaracjami, może jeszcze być różnie.

Nie zgodzę się z tymi, którzy ogłosili tegoroczną noblistkę „kanadyjskim Czechowem”. Czechow gra na zupełnie innych emocjach, pokazuje absurdalność życia, stereotypów, ludzkich zachowań. Poza tym jest według mnie zdecydowanie politycznym graczem, który ma czelność w inteligentny sposób jawnie obśmiewać gnijący, paradoksalny ustrój i jego pachołków. Munro też zastanawia się nad życiem, często alogicznymi działaniami, decyzjami, ale robi to w bardzo subtelny sposób. Raczej nie opowiada historii czy anegdot jak Czechow, a maluje pejzaż emocjonalny, głęboko czerpie ze strumienia świadomości. W jej prozie również dotykamy polityki czy historii, ale bardzo iluzorycznie, gdyż są one tylko tłem czasów, które opisuje Kanadyjka, a nie treścią samą w sobie.

Proza Munro nie jest też tak zaskakująca, kontrowersyjna i ostra jak brzytwa pióra niegdysiejszej laureatki Nobla Elfriede Jelinek. U kanadyjskiej pisarki opowieści ciągną się spokojnie, z ogromną refleksją, skupieniem na detalu. To jest raczej schłodzona kontemplacja, obrazy przemijania. Po lekturze ma się wrażenie, że przeczytało się coś niezwykle cennego, że te historie wzbogaciły nas o ważne doświadczenia, dały inny kontekst czy kontrast wobec naszych czasów. Po przeczytaniu „Drogiego życia” można stać się mądrzejszym o kilka lat, kilka pokoleń. Czy warto?

Co myślisz?

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s