Ostre krawędzie wspomnień, których lepiej nie dotykać. Debiut „Szwy” Sławomira Hornika

Ze Sławkiem znamy się prywatnie parę lat (what's up, dude?). Myślałam, że dzięki temu łatwiej przebrnę przez “Szwy”, ale to nieprawda. Tom pełny jest erudycyjnych zakrętów i metaforycznych pułapek.