Ballada o sennowłóctwie

W kwietniu ani razu się nie modliłam, ale codziennie brałam imię Boga nadaremno. Jak to jest? Szybciej niż mantry w jodze kundalini przyswajam nowe rytmy poranków i regularnie wzywam posiłki, chociaż ciężkie płuca, a żołądek jakby połknął różę. Czekam na wszystkie wschody i zachody, pory karmienia kotów, wymienianie wody frezjom. Pełnia różowego księżyca wisi nad miastem … Czytaj dalej Ballada o sennowłóctwie

Niedziela, proza i czasu kurz

Coraz częściej myślę prozą. Jest 8 kwietnia, tydzień po Wielkanocy. Tydzień. Nie zauważyłam, kiedy minął. Nie zauważyłam marca i lutego. Przez palce przeleciał rok, teraz unosi się za nim tylko kurz (...)