Wydaje się, że odpoczywać jest łatwo – wystarczy nic nie robić. Można też dobrze zjeść, podziwiać ładne widoki, trochę się upić, przemierzać przestrzeń aż do mrowienia nóg i spalenia ramion. Można obejrzeć niewiele wymagający film, posłuchać głośnej muzyki na koncercie, tańczyć pogo. Można poczytać wciągającą książkę czy magazyn, zasnąć z herbatą w ręce i cieszyć się tym, że nic się nie wydarza.
Można wyjechać, choć podróże nie zawsze idą w parze z odpoczywaniem. Czasem trudno odciąć się od natłoku informacji, obowiązków, terminów, ludzi. Czasem od tego tak gęstnieje powietrze, że można patrzeć, ale niczego nie zauważać.
W Grecji nie umiałam odpoczywać. Uciekałam, wyłączałam się, czytając pięć dramatów Głowackiego i jedną książkę Pilcha. Jedynym sposobem, by wrócić do siebie, był aparat i dwa obiektywy. Wreszcie mogłam się skupić na jednej czynności, jednym małym wycinku rzeczywistości.
Świat nareszcie był mały, możliwy do ogarnięcia.
————————————————————