Te filmy zostały oparte na prawdziwych historiach, i to właściwie tyle, co je łączy. Zdecydowanie więcej jest elementów, które je dzieli.
Jeśli jeszcze ich nie widzieliście, warto nadrobić zaległości przed wręczeniem Oscarów, które nastąpi już w nocy z 28 na 29 lutego. Zarówno SPOTLIGHT, jak i BIG SHORT są nominowane między innymi w kategorii za najlepszy film.
Co takiego jest w SPOTLIGHT?
Obraz opowiada o ogromnym skandalu pedofilskim, w którym głównymi bohaterami są katoliccy księża. Na tropie ofiar i ich oprawców jest grupa dziennikarzy z bostońskiego dziennika.
Zaraz po obejrzeniu filmu dałam się zwieść złudzeniu, że film jest zbyt prosty, zbyt mało w nim atrakcji. Brak efektów specjalnych, trików, nie ma niczego szokującego, dziwnego ani w formie, ani w treści. Przecież dzisiaj, żeby zdobyć uwagę widza, trzeba go cały czas czymś zaskakiwać: tematem, obrazem, muzyką, montażem – czymkolwiek. Sama wpadłam w tę pułapkę.
Po chwili jednak zrozumiałam, że przy takim trudnym, drażliwym temacie, prostota zawarta w SPOTLIGHT jest nie wadą, ale siłą. Mimo braku efektów specjalnych i szokujących elementów, film trzyma w napięciu do ostatniej chwili, bo interesująca jest treść, napięcia pomiędzy bohaterami. Ta prostota sprawiła, że uwierzyłam, a czy to nie o to chodzi w filmie?
Szczerze mówiąc nie wiem, dlaczego SPOTLIGHT jest nominowany do Oscara, bo to nie jest dla mnie klasyczny „oscarowy” film. Podejrzewam, że wygrała tematyka, którą warto nagłośnić, i to ona sprawiła, że obraz uznano za ważny.
Jedyne zastrzeżenia, jakie mogłabym mieć, to na pierwszy rzut oka odrzucająca estetyka. Gdybym trafiła na SPOTLIGHT w telewizji, pomyślałabym, że to jakiś przeciętny film z lat 90., bez wyrazu.
Co takiego jest w BIG SHORT?
Ten film z kolei opowiada o krachu gospodarczym na światowych rynkach bankowych i finansowych, który miał miejsce w 2008 roku.
Pytanie, które od początku sobie zadawałam, było jedno:
Czy o kryzysie gospodarczym można zrobić wciągający film?
Odpowiedź okazała się prosta: można.
Stało się to tylko dzięki szokującej formule, motywom, których się widz nie spodziewa, zwrotom bezpośrednio do oglądających, atrakcyjnej realizacji. To wszystko sprawiło, że nawet tak bardzo nieogarnięta w sprawach gospodarczych osoba jak ja, mogła w wystarczającym stopniu zrozumieć trudne bankowe, finansowe procesy.
Eksperymenty w realizacji, których można było spróbować tutaj, na pewno nie sprawdziłyby się w SPOTLIGHT. Za to bardzo prosta formuła SPOTLIGHT sprawiłaby, że BIG SHORT byłoby wybitnie nudnym i niestrawnym filmem z nomenklaturą fachową.
:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Może masz rację, może właśnie dlatego mnie odrzuca taka estetyka. No, seksi to ona nie jest, bo lata to nie były seksi ;-P
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Akcja filmu o pedofilach, to chyba właśnie lata 90, więc idealnie wpasował się klimatem tamtego czasu :*
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zgadzam się w zupełności, Big Short na pewno był bardziej atrakcyjny, świeży, ale oba tematy – bardzo trafione.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jak dla mnie to dwa najciekawsze i społecznie potrzebne filmy ostatnich miesięcy. Aczkolwiek na gruncie sztuki filmowej znacznie bardziej podobał mi się Big Short.
PolubieniePolubione przez 1 osoba