Chocolate Jesus. Słowo wstępne

czyli zapraszam do 41 numeru kwartalnika sZAFa, który otwiera moje skromne słowo wstępne:

Jesień, Zima. Pory roku, od których nie wymaga się zbyt wiele. Słoneczny, choć chłodny dzień, zakrawa już na ingerencję boską. Jesień, Zima. Zbyt wiele wymagamy od tych podatnych na stany depresyjne koleżanek, że niby co, że zaczną opowiadać dowcipy? Raczej dalej będą stroić żarty z brodą, przystrajać domy w lampki, bombki, mikołaje. Święta, święta i musztarda po obiedzie. Nic się nie zmienia, to samo grono rodzinne; winogrona i pomarańcze na stole od dwudziestu lat oznaką zamożności. Mięso, kupa mięsa, obżarstwo do bólu, wyznaczanie nie minimum, a maksimum konsumpcjonistycznej egzystencji. Na co to wszystko, komu? Jezus na talerzach, Jezus w naszych brzuchach, módlmy się do stołu.

Nowy rok, przybywa lat, choć ciągle ten sam weltschmerz, pożegnanie zimy, przywitanie wiosny i tak cyklicznie, co dwanaście miesięcy. Nieustannie biegając, przepychając się w supermarketach, w kolejkach do kasy. Życie toczy się od święta do święta, odświętnie ubiera, i tak samo ledwie od święta zauważa detale. Że więcej dzisiaj znaczy zmiana czasu z letniego na zimowy, kiedy oddają nam jedną, pełną godzinę, dzięki której można dłużej tulić ukochaną osobę przez sen. Więcej moment, kiedy budzisz się w zimnym mieszkaniu, za oknem pierwszy tej zimy śnieg, jaki wydaje się być w ogóle tym dziewiczym, zobaczonym oczami zadziwionego dziecka, i – wbrew racjonalności – między żebrami robi się jakoś cieplej.

Co myślisz?

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s