czerwień wyciśnięta z popołudnia, ścieka po szybie.
jeszcze niedopowiedziany dzień, lecz co mi po dniu,
gdy ten drań już od rana – skończony.
sąsiedzi katują nokturny chopina. gryzą
w pięty. dusza ucieka się do głowy: kyrie eleison.
szafę wyrzucam przez okno, bezużyteczna. na co komu
trupy ubrań, w trumnie z płyty pilśniowej. wyrzucam ostatni
wieszak, lecz wciąż tyle przepaści skłania do wieszania.
może choć nauczę się fruwać. wieszak, jak ojciec,
przeciera szlaki.
wieszak, jak ojciec,
przeciera szlaki.
PolubieniePolubienie