Witam po lipcowej i sierpniowej przerwie ja, Wasz biały Murzyn! Ta długa nieobecność nie była planowana tak jak moje poczęcie, ale cóż, zdarza się przecież, zatem witam tym goręcej wszystkich tych, którzy czekali na kolejny stek sojowych bzdur i gorących, świeżutkich jeszcze mrzonek!
Co masz zrobić teraz, zrób później
Wakacje pokazały mi, że powinnam pracować nad systematycznością. Powszechne rozprężenie rzuciło się i na mnie, kiedy na początku lipca wyszłam z tarczą z ostatniego egzaminu. Ciężko samemu się zorganizować, kiedy tak fantastycznie robi to za nas szkoła czy praca. Najlepiej zatrudnić się w jakiejś korpo, do którego trzeba pójść na odpowiednią godzinę, popracować czasem przez weekend zdalnie, bo wtedy czasu wolnego po pracy zostaje niewiele, nie wydaje się, że jest go aż tyle, aby zwojować świat, napisać dwie książki, przeczytać dwadzieścia, zjechać pół Europy, a do tego jeszcze spłodzić syna. Kiedy dysponuje się tylko kilkoma godzinami na odpoczynek, bardziej się je, godziny, szanuje, można zrobić coś konstruktywnego poza leżeniem i odkładaniem wszystko na niepojęte, niezmierzone później.
Michał Urbaniak, wino i śpiew
Zdecydowanie to było najbardziej pracowite lato, jakie kiedykolwiek miałam. Ale nadszedł wrzesień, i nie wiem co z tym fantem, tym wrześniem, robić. Planów mnóstwo, ale żadnych, których by nie można zmienić. Żadnych obowiązków, nic, Michał Urbaniak, wino i śpiew, ku wątpliwej uciesze sąsiadów.
Telewizyjny stek bzdur, dosłowne jedzenie oczami i takie tam
Do tego jak tu się spiąć i coś przedsięwziąć, chociażby taki wpis na bloga, kiedy zaczęły się po wakacjach nowe serie programów! Wymienię te bardziej interesujące, choć wciąż najczęściej niewarte uwagi:
* program publicystyczny Tomasza Lisa,
* cyrk Kuby Wojewódzkiego,
* muzyczny talent show na Polsacie, którego nie znoszę (i stacji, i programu, żeby była jasność), ale nie będę wytaczać argumentów, bo w tej chwili nie mam na to ochoty,
* następny talent show produkcji TVN-u, który też jest mało interesujący (w pierwszym odcinku gość JEDZĄCY drażetki miętowe znanej marki OCZAMI ujął mnie za serce, naprawdę),
* nowa edycja Master Chef, czyli pozornie nic ciekawego dla wegetarianki, ale nie zaszkodzi wiedzieć, jak sprawdzać na dłoni stopień wysmażenia steku, na przykład.
Ciąg dalszy steku bzdur, a na deser jądra Uranosa
Trzeba korzystać, póki się siedzi w domu i ma dostęp do telewizora, do systemu surround. A tymczasem czeka na posiłek mój wygrzewający się obecnie w słońcu pies, którego opalenizna tegoroczna jest o wiele większa od mojej, bo żadnej; czeka na rozwiązanie tysiąc krzyżówek z głową, a zaraz potem mitologia grecka i mitologia rzymska, których nigdy jeszcze nie zdołałam posiąść, pojąć w całości, a jak na dyplomowanego filologa to nie wypada. Nie, nikt mnie do tego nie zmusza, zwłaszcza, kiedy można bezkarnie czytać o latających nad światem jądrach Uranosa.
Konie C
Na dobry dzień i dobry tydzień polecam się, więcej grzechów nie pamiętam i postaram się poprawić, tak na początek, z systematyczności. Bądź po prostu tą systematyczność, tę, wprowadzić, bo chyba nie ma na razie czego poprawiać. Czołem!