Grapefruit Moon

Pewność, której szukasz jak pies schronu, kiedy zaczyna się burza. Jak wtedy, kiedy przykleja się do ciebie bokiem, bo nie potrafi inaczej. Jak kot, który kładzie się pod żebrami i mruczy. Jak wtedy, kiedy przed snem zagryzasz wargi, zaciskasz pięści, a potem nagle rozluźniają się mięśnie niby fajerwerki, albo porażenie prądem. Jak wtedy, kiedy szukasz uziemienia, stopa o stopę, udo o udo, ciepła dłoń na jej splocie słonecznym. A kiedyś o trzeciej nad ranem coś, co długo rosło, uwierało, nagle wzbiera, i pęka. Nie powstrzymujesz płaczu, palisz papierosa, zostawiasz klucze, zatrzaskujesz drzwi i wychodzisz w deszcz, tylko po to, żeby tym razem nie wrócić. Poza cieknącą wodą po rynnie — cisza — i tylko czuwają latarnie. I pytasz je, dlaczego ta pustka rozlewa się jak siniak, i szczypie jak przecięty pęcherz. Zaczynasz biec, byle dalej i na oślep, i wcale nie czekasz na odpowiedź. Tylko Tom Waits.

Jedna myśl na temat “Grapefruit Moon

  1. Hej, Klaudia, patrzę na konstrukcję tego dobrego tekstu – zaczynasz o powiedzenia czegoś o pewności, a potem masz już same tylko bardzo fajne i zaangażowane egzystencjalnie impresje, ale wydaje mi się, że powinnać w klamrze, przy zakończeniu, pwrócić do tego, że mówisz o pewności – to uwaga tyleż kompozycyjna, stylisyczna, co merytoryczna. Cześć. M.

    Polubione przez 1 osoba

Co myślisz?