- Uważam, że brukselki i bób są wstrętne. Nie rozumiem, jak w ogóle można je jeść.
- Nie oglądam nałogowo seriali, nie sądzę, że muszę znać wszystkie dzieła Netflixa i HBO.
- Nie rozumiem fenomenu spodni dzwonów i butów na koturnie, i jak to się może komuś podobać.
- Nie podobają mi się kolczyki w nosie.
- Nie toleruję laktozy.
Uważam się za dość inteligentną osobę, więc jeżeli czegoś nie rozumiem, to to nie ma prawda istnieć. Jeśli czegoś nie jestem w stanie pojąć, to potrzebuję to negować. To nieważne, że ja nie muszę jeść brukselki, bobu, laktozy ani kupować spodni dzwonów – wnerwia mnie po prostu fakt, że ktoś to może robić i, olaboga, sam fakt ich istnienia.
Właśnie z tego powodu:
- Atakuję brukselki i bób na targu jak je widzę, nie wspominając już o ludziach, którzy je lubią i je nałogowo spożywają. Nie szanuję takich osób i nie chciałabym ich mieć za sąsiadów.
- Wytykam na ulicy i w pracy osoby, które oglądają seriale, przez co muszą się ukrywać i spotykać tylko w swoich grupkach.
- Na murach wypisuję obelgi wobec tych, którzy noszą dzwony i koturny. Na paradach ludzi opowiadających się za dzwonami, rzucam w nich kamieniami.
- Z tych, którzy dziurawią sobie nos, to już w ogóle śmieję się w głos.
- Neguję też nabiał, krowy oraz opowiadam za tym, żeby ludzie, którzy tolerują laktozę może sobie jedli produkty mleczne, ale może nie przyznawali się do tego na głos.
Nie będzie mi ktoś wmawiał, że dzwony są normalne i kolczyki w nosie. Nie ma co też zaprzeczać, nabiał szkodzi nadrzędnej komórce społecznej, jaką jest rodzina.
Stop ideologii brukselek! Stop bóbżercom!
– – – – –
Photo by Keenan Loo on Unsplash