świt

miasto zaspało, spóźniło się na świt.

kroki jeszcze wolne, lepią się do bruku

jak powieki po zbyt krótkim śnie,

jak łyżka, z której oblizujesz dżem.

szybkie roztańczanie ciała do dnia.

 

puste drogi i senne tramwaje

pełne ludzi, do których nic nie czuję.

Co myślisz?