Tę książkę czytałam ponad dwa lata. Co jakiś czas chwytałam za nią i wystarczało mi uwagi i odwagi na zaledwie kilka listów na jedno posiedzenie. Była to lektura powolna, czasem nużąca, często zaskakująca, wciągająca.
Była to lektura chaotyczna i kompulsywna, taka, jak wszystkie nieprzewidywalne listy między Jackiem Kerouakiem i Allenem Gisbergiem.
O czym piszą w listach Kerouac i Ginsberg?
O trudnościach z wydawaniem m.in. W drodze, o początkowych porażkach wydawniczych i nagłym sukcesie; o zalążkach i koncepcjach innych książek, kontaktach z wydawcami, pisarzami.
O chorobach psychicznych, uzależnieniu od alkoholu i narkotyków, problemach z tożsamością i orientacją seksualną, prozie życia, poezji śmierci.
O stałych i przemijających fascynacjach literackich, filozofii, buddyzmie, samotności, tułaczce nie tylko po całych Stanach Zjednoczonych, ale i świecie.
O ciągłych problemach z pracą, pieniędzmi, mieszkaniem, jedzeniem.
O rzeczywistości tak zupełnie różnej od europejskiej, do tego oddalonej w czasie o ponad pięćdziesiąt lat.
Kogo nie zawiedzie lektura listów dwóch najważniejszych beatników?
Te listy najbardziej ucieszą obecnych lub ongisiejszych fanów beatników, wielbicieli awangardy literackiej, kultury Stanów Zjednoczonych, zainteresowanych połową XX wieku, a przede wszystkim tych, którzy mają w sobie dużo cierpliwości i wytrwałości, aby przebrnąć przez ponad 700 stron zapisanych drobną czcionką.
A jak definiujemy „dobre” pisanie? ;-) To nie są na pewno przemyślane formy, najczęściej bardzo spontaniczne, chaotyczne. Ja do tych listów podeszłam z literaturoznawczym zacięciem i, szczerze mówiąc, gdyby nie ta ciekawość, to dla czystej i łatwej przyjemności całej książki bym nie przeczytała. Nie wiem, czy odpowiedziałam na pytanie. ;-)
PolubieniePolubienie
Ale dobrze piszą czy niedobrze piszą?
PolubieniePolubione przez 1 osoba