Od kilku dni czytam niezliczone ilości tekstów, wypowiedzi, postów, które komentują działania Trybunału Konstytucyjnego i strajki kobiet. Najłatwiej jest się zatracić i zamknąć w swojej bańce, dlatego może bez przesadnej chęci i przyjemności, ale czytam także opinie i komentarze tych, którzy są za wyrokiem TK, a przeciw strajkom. Obserwuję ostre wymiany zdań w social mediach, pod artykułami, i myślę, że to do niczego nie prowadzi. Dlaczego?
OTWARTOŚĆ NA DYSKUSJĘ
Jedynie wtedy można kogoś do czegoś przekonać, jeśli ta druga strona jest na dyskusję otwarta. Czy w tym sporze taka przestrzeń jest? Z mojej perspektywy tak, na pewno jest część osób wahających się, która nie ma zdania, ale tylko w jakimś stopniu, raczej nie w przypadku komentujących, którzy mają już wyrobione poglądy i będą się ich trzymać kurczowo. Najłatwiej wbrew pozorom można kogoś przekonać postawą, przykładem, a nie argumentami. Dodatkowo, niektórzy niestety muszą sami na własnej skórze coś odczuć, żeby zrozumieć. I trudno.
PODSTAWA SPORU, DANE, WIEDZA, DOŚWIADCZENIE
Tylko wtedy można dyskutować owocnie, jeśli dwie strony zgadzają się co do podstawy sporu, bazują na tych samych danych, mają podobną wiedzę czy doświadczenia na dany temat. Dopóki będą się pojawiać fałszywe dane procentowe o aborcji płodów z zespołem Downa, i że w ogóle głównie ich ta sprawa dotyczy, nie będzie pola do dyskusji. Dopóki będzie się pojawiać niezrozumienie tego, że ciężkie i nieodwracalne uszkodzenia płodów to nie są fajne małe niemowlaczki, które normalnie się urodzą i potem będą samodzielnie funkcjonować, które ktoś potem może adoptować i cieszyć się rodzicielstwem, nie będzie pola do dyskusji.
ABORCJA BYŁA, JEST I BĘDZIE
Nie pomaga to, że rządzący żyją w iluzji, że jak czegoś zakażą, to to magicznie przestaje istnieć. Na przykład całe szczęście, że nikt nie pali w tym kraju marihuany ani nie używa olejków konopnych (również z THC) dla celów leczniczych. Może warto się zastanowić, jak mniej szkodzić, edukować i reagować na potrzeby oraz zmiany społeczne, zamiast zakazywać?
CO W TAKIM RAZIE POZOSTAJE?
Robić swoje oraz to, co uważamy za słuszne. Warto rozmawiać z najbliższymi, bo największy wpływ mamy właśnie na nich. Poza tym myślę, że nie ma co się już wznosić na wyżyny dialektyki w komentarzach, tylko zwyczajnie kazać #wypierdalać.
– – – – –
Plakat z obrazka głównego pochodzi z grafiki dostępnej na stronie plakatnastrajk.pl