Dresy, maseczki i mocne alkohole
wylewane na powierzchnie płaskie
i te tnące. Nawilżanie rąk i gardła. Manna
z nieba, kiedy w sklepach brakowało
papieru, mąki, drożdży, chałek, chleba.
Niskie ciśnienie i wysokie progi,
taniny, tarta tatin i zawroty głowy.
Punkcja, pobieranie krwi, podejrzenia,
donoszenie zupy i unikanie bólu.
Schadzki pod izbą przyjęć,
gorąca kawa, ciepłe davidoffy,
porządki w sercu i nowe domy.
Małe podróże, wielkie oczekiwanie,
final countdown zakażonych.
Koksu pięć gram, beczki soli, wina,
składanie pogruchotanych kości.
Unikanie ludzi, przygarnianie psów.
Cały rok minął na próbach
trzymania pionu, łapaniu smaków,
zapachów, liter, czułości i snów.
Trochę cukru, ale głównie sól.